poniedziałek, 1 września 2014

Podsumowanie wakacji!

Hejka!
   Dziś postanowiłam przemyśleć nieco wakacje, bo moje niestety dobiegły końca. (Pozdrawiam z tego miejsca studentów i życzę im miło spędzonych chwil!).
Początek wakacji zleciał mi szybko i w sumie prawidłowo. Czysty odpoczynek, pomijając fakt uczęszczania na kursy prawa jazdy. Sierpień obfitował w wycieczki do Krakowa i Wrocławia. Chciałam odwiedzić zoo, ale nie udało mi się ani razu.
Myślę, że nie zmarnowałam danego mi czasu:
  • Z pomocą taty zbudowałam szafki do mojego pokoju. Jestem jakiś czas po przeprowadzce i dopiero teraz biorę się za urządzanie mojego gniazdka. Brakuje mi jeszcze biurka, ale wszystko przede mną! 

Dawno, dawno temu w moim pokoju, tapetowanie. Nie wyszło idealnie, ale jestem zadowolona! 
  • Zakupiłam aparat. Głównie ze względu bloga, chociaż lubię mieć pamiątki w formie zdjęć. Często się przez niego denerwuję, bo jest bardzo prosty i nie mogę samodzielnie ustawiać wszystkich opcji. Tym niemniej jestem zdania, że swoją rolę spełnia należycie. I jest malutki, więc noszę go przy sobie. Ogromną atrakcją było dla mnie kupowanie go z racji tego, iż w pewnym sklepie z elektroniką była duuuża przecena na wszystko. Pomyślałam, że ludzie łatwo podłapują takie wyprzedaże i zdobycie aparatu o godzinie 12 to będzie cud. Nie myliłam się. W kolejce przede mną było jakieś siedemnaście osób, ale stałam dzielnie i się opłaciło! Widok ludzi kłócących się o ostatni telewizor z promocji - bezcenny (choć nieco tragiczny). 

Moje cudeńko. Źródło zdjęcia: klik.
  • Może nie należy to do najprzyjemniejszych wspomnień, lecz jest to dla mnie szalenie ważne. Mam uczulenie na ibuprofen. Parę dni temu miałam gorączkę. Padło na niedzielę. Apteka zamknięta. W osiedlowym markecie dorwałam lek z wyżej wymienionym składnikiem (nie chcę podawać nazwy, pewnie i tak każdy wie o czym mowa, ale przecież lek nie jest zły tylko ja mam alergię, proszę wziąć to pod uwagę!). Zażyłam pigułki i po pewnym czasie na moim ciele pojawiła się pokrzywka. Wystraszyłam się nie na żarty i udałam się jak najszybciej z mamą do przychodni, gdzie moje podejrzenia się potwierdziły. Dostałam zastrzyk, rodzicielka mówiła, że był duży, ale ja nie miałam odwagi spojrzeć. Wiem, iż ten zabieg ciągnął mi się w nieskończoność. Prawdę mówiąc nie bolało. :D Mam nawet pamiątkowe zdjęcie, ale widać na nim panią Pielęgniarkę, a nie będę jej upubliczniać bez zgody. :>
  • Będąc w Krakowie zoo nie zwiedziłam, ale odwiedziłam Palinę z Corsetry&Romance. Mam nadzieję, że już w przyszłym poście pokażę co się z tego spotkania zrodziło. Więcej nie powiem, a co! 
  • Pierwszy raz w życiu jechałam samochodem! Noc przed tym wydarzeniem nie mogłam zasnąć z radości. Aktualnie mam za sobą dwie lekcje, co daje 4 godziny za kółkiem. Rozpiera mnie duma, bo z pierwszych zajęć wróciłam samodzielnie na miejsce zbiórki. Instruktor wyznał mi, że większość kursantów tak robi, jednak nie przyćmiło to mojej radości. Zadzwoniłam chyba do wszystkich żeby pochwalić się nowym osiągnięciem, haha. Na poprzednich wariacjach wyjechałam poza moje miasto. Wywołało to u mnie lekki szok, bo to wielka wycieczka pokonać taką odległość samemu, ledwo drugi raz na miejscu kierowcy. Z niecierpliwością czekam na kolejne zajęcia!
  • W ostatnich dniach wakacji wybrałam się ze znajomymi na "Wesołe at night". Cóż to? Chorzowskie Wesołe Miasteczko organizowało przez cały okres letni taką imprezę, która polegała na tańszych biletach w godzinach od 22:00-2:00. 29.08 zmienili plan i akcja trwała cały dzień do północy, a o 21 zaserwowali zwiedzającym pokaz sztucznych ogni. Przypadkowo dowiedzieliśmy się o tym tego samego dnia. Gdybyśmy wcześniej nie zajrzeli na stronę parku przyjechalibyśmy o dwudziestej drugiej i ominęłaby nas zabawa. Żałuję, że wiele kolejek było nieczynnych, w tym moja ulubiona. Nie zmieniło to jednak tego, iż wybawiłam się na długi czas. Zakochałam się w tych wszystkich kolorowych światełkach! Moje serce podbiła spokojna karuzela, gdzie wsiadało się do filiżanek, a na środku stał wielki czajniczek. Poczułam się jak Alicja z Krainy (Serc, ciśnie mi się na usta - wspaniała manga, polecam!) Czarów. Samochodziki to atrakcja, której nie można ominąć (mimo kolejki na dobre 20 minut!). Troszkę nieświadoma wybrałam się również na przyjemnie wyglądający kołowrotek. W trasie okazało się, że jestem do góry nogami. Siła fizyki jednak wygrała i bardzo przyjemnie się czułam, mimo tego, że byłam jedynie zamknięta w klatce i rękami trzymałam się poręczy po mojej prawej i lewej stronie. Nie sięgałam nogami do końca kabiny, ale pęd mocno wbijał każdego w oparcie i nie było możliwości żeby komuś coś się stało. Moi towarzysze wybrali się jeszcze na przerażający młot. Ja po jednej z atrakcji źle się poczułam i odpuściłam sobie. Tak czy owak to była wspaniała noc!
 


 Tak wyglądają Katowice z Diabelskiego Młyna. Niestety zdjęcie jest rozmazane. :<


 Ukochana karuzela!


Jedna z milszych atrakcji.

  • We Wrocławiu natomiast wstąpiłam do malutkiego sklepiku z kapeluszami. Chciałabym posiadać porządną fedorę. Za ladą stała spokojna, starsza Pani. Dla mnie to dosyć wesoła historia i nie biorę tego do siebie, prawdopodobnie Sprzedawczyni sama nie kierowała do mnie tych słów w takim sensie, co jak dla mnie tworzy tę historię zabawną. Zainteresowałam się maciejówką i fedorą. Zapytałam o cenę drugiego modelu i... Zostałam uraczona pięknym potokiem słów o tym jak niebywale ten kapelusz jest dobrze i zrobiony, a przez to drogi. Staruszka nie zdradziła nawet ceny produktu, ale powiedziała, że ten drugi jest taniutki i odpowiedni dla mnie. Przez chwilę poczułam się jak biedak. :< Traktuję to jako wesołe wspomnienie, chociaż tajemnicą zostaje cena fedory. 

 Taką maciejówkę chciałam kupić, bo ta jest na mnie za duża. :<

  • Na mój dom została rzucona klątwa. Chociaż według powiedzenia powinnam się cieszyć: szczęśliwy dom, gdzie pająki są. Panicznie boję się tych stworzeń. Dla mojej psychiki to ciężki cios! Ale zawsze znajdzie się cień dobroci. Mama postanowiła adoptować kota, który goniłby za tymi owadami. Pomysł ten nie jest jeszcze pewny, lecz w mojej głowie pojawił się promyk nadziei, gdyż marzę o kociaku.
  • Wprawiłam się odrobinę w sztuce make up'u. Wszystko to dzięki Mefait (kliknijcie, polecam, jest genialna!) tak naprawdę i jestem jej za to wdzięczna. 
Mini pokaz moich umiejętności. Chyba kiedyś zrobię jakiegoś mejkapowego posta. :D (selfie nad Wisłą w Krakowie).
  • Umocniłam związki z dużą ilością znajomych z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że spotkam jeszcze wielu inspirujących ludzi.
  • Utwierdzam się w przekonaniu, że ten rok, wakacje, nie jestem w stanie stwierdzić dokładnego czasu wprowadziły we mnie zmiany. Nie wiem jakie konkretnie, ale czuję się nową, silniejszą osobą, bardziej zdecydowaną i wierzę, że tak zostanie. Odnalazłam niezużyte pokłady chęci do pracy, inspiracji. Serduszko podpowiada mi, iż najbliższe plany wypalą. Będzie dobrze. Nie martwię się maturą, bo wiem, że zdam. Teraz pozostaje tylko walka o jakość, a tu również nie brak mi motywacji. Trzymajcie za mnie kciuki! Nie wybrałam jeszcze specjalnego kierunku studiów, ale moim celem jest robić najlepiej to za co się zabiorę. Tak samo jest w przypadku bloga! :>  
  • Edit! Zapomniałam dodać, że po latach wróciłam myślami do Michaela Jacksona. Nikt by prawdopodobnie nie pomyślał o tym, ale bardzo cenię tego człowieka. Inspiruje mnie on, jednak w wielu aspektach mu współczuję. Brak życia prywatnego to wysoka cena, którą płaci się za popularność. Nie trawię osób, które go osądzają, mimo braku wiedzy na dany temat. W ogóle jest to niedopuszczalne. Nie można nikogo w taki sposób traktować. "Do not judge a man until you have walked two moons in his moccasins.". Jeśli jest ktoś kto chciałby odrobinę poznać tego człowieka to zapraszam do lektury książki Moonwalk albo do rozmowy. Jego życie było szalenie ciekawe! Problemem było to, że często był niezrozumiany tak jakby tego chciał. Bardzo go szanuję jako artystę i człowieka.


Aleja gwiazd, Kraków. (chociaż ludzie bardziej na tym odcinku traktują ją jako drogę rowerową). 

  • Ostatnia opowieść... Zakończyłam wakacje z anginą ropną. Spędzę kolejne dni w domu. Względnie fajnie, z drugiej strony nie życzę nikomu użerania się z tą chorobą. Mam nadzieję, że wyleczę się szybko albo chociaż żeby ból migdałków ustał na tyle abym mogła spokojnie coś zjeść. 
   Mocno się pilnuję żeby popełniać jak najmniej błędów, ale wiadomo, że trzeba ćwiczyć. Mam w planach tłumaczenie wpisów, jednak nie czuję się na tyle pewnie. Ten rok przyniesie mi dużo pracy z angielskim także w pewnym momencie zacznę wszystko pisać również po angielsku (a może nawet po niemiecku! Chociaż jest to niezbyt popularny język, niestety :>).

   Ze łzawiącymi oczami i temperaturą zostawiam Was! Ten post wydaje mi się bardzo osobisty, ale z ogromną chęcią wrócę do niego za parę miesięcy. Obym nie zapomniała o niczym ciekawym. Moim marzeniem jest żeby komuś przypadł do gustu ten wpis. Chętnie poczytam o Waszych wakacjach i tym co zrobiliście. Troszkę żałuję, że nie zrobiłam nic pożytecznego. Chociaż... Założyłam bloga!
Jeśli chcecie być ze mną bardziej na bieżąco zapraszam na Instagrama, często tam coś wrzucam. 
   Do "zobaczenia"!
   P.S. Wytrwał ktoś do końca? :D
Stay evil!

3 komentarze:

  1. Wytrwałam! ;p
    Szkoda, że nie mieszkasz bliżej Pomorza. Mogłabym Ci oddać śliczną, mądrą, może 3-4miesięczną podwórkową kotkę. Była dzika, ale nosząc jej jedzenie niechcący ją oswoiłam... Jest bardzo łagodna i przyjazna, czasem nawet "przybija piątki" :) Bardzo potrzebuje domu i człowieka, a ja muszę znaleźć jej dom przed październikiem.
    Nie odważyłabym się wsiąść na diabelski młyn, tak btw. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to musi być urocza! Moja mama bardzo chciałaby mieszkać nad morzem. Wtedy mogłabym z łatwością ją przyjąć. <3 Kocham wszystkie zwierzęta i serce mi się kraje jak słyszę co się dzieje zimą w schroniskach. :<
      Strasznie się bałam młyna, bo mam lęk wysokości, dodatkowo ta atrakcja jest bardzo stara, ale widok niezapomniany. :D
      Dziękuję, że przeczytałaś cały wpis!

      Usuń
  2. dziękuję serdecznie i polecam się na przyszłość. niedługo nowe posty! miłego! ;*

    OdpowiedzUsuń